Jak to jest w tych spółkach?

Praca dla nieletnich – czyli czy nastolatkowie mogą liczyć na dobrze płatne zajęcie?

By prowadzić wspólnie interesy wiele osób łączy swoje siły i zakłada spółkę. Spółki są różne, mają elementy wspólne jak odrębne od siebie. Łączy je jedno – w momencie powstania stają się „handlowymi organizmami”, a osoby, które je tworzą są jej podstawowymi elementami. Organizm pracuje najbardziej wydajnie, gdy wszystkie jego elementy są sprawne – co jednak dzieje się z organizmem, gdy nagle traci jeden ze swoich podstawowych elementów? Skutki mogą być różne – tak samo ma się sytuacja spółki, której jeden ze wspólników postanawia nagle zakończyć współpracę z resztą – odejść z interesu.

Zazwyczaj pada argument, że nie radzę sobie w firmie, nie odnajduję się w biznesie, wypaliłem się. Inne są poważniejsze – problemy finansowe, zdrowotne, rodzinne. Każdy jest wolnym człowiekiem i nie będzie zmuszony do tego, by siedzieć w spółce wbrew swojej woli. Zawsze może odejść. Jednak zależnie od tego, kiedy i w jaki sposób odejdzie z interesu, to jego zachowanie wpłynie na spółkę i resztę partnerów biznesowych. Nie można przecież zaakceptować sytuacji, kiedy jeden wspólnik odchodzi, bo wypalił się zawodowo i zabiera swoje wkłady, co powoduje, że spółka albo zostaje zdezorganizowana albo upada, a reszta wspólników zostaje bez środków utrzymania. Nic dziwnego, że wspólnicy chcą takich nieprzyjemności uniknąć. W jaki sposób osiągnąć ten cel? Poprzez odpowiednie zapisy w umowie lub statucie spółki.

Co konkretnie?

Wspólnikowi nie można zabronić odejścia od spółki, zwłaszcza jeśli ma ku temu ważne powody (problemy rodzinne, choroba, wyjazd za granicę). Natomiast można ograniczyć katalog przyczyn odejścia z innych powodów oraz czas na takie decyzje. Przykładowo można wprowadzić zapisy o karach umownych za wystąpienie ze spółki przed określonym terminem czy przed końcem roku obrotowego. Można też zapisać, że kara umowna przysługuje za zbyt krótki termin wypowiedzenia swojego udziału w spółce – tak by wspólnik dał minimum miesięczne wypowiedzenie a nie zrezygnował z dnia na dzień.

Łatwo sobie wyobrazić sytuację, kiedy wspólnik odchodzi z dnia na dzień i spółka pozostaje bez wymaganego umową składu zarządu lub osób do reprezentacji, przez co dochodzi do jej paraliżu funkcjonalnego, a to z kolei generuje straty finansowe i zagraża istnieniu spółki. Kary umowne to jedno, ale jest jeszcze kwestia szkód – taki wspólnik musi zapłacić odszkodowanie za szkody powstałe jego odejściem wbrew postanowieniom umowy – przykładowo utrata kontrahentów, zabranie wkładów ze spółki, uszczuplenie jej majątku czy pogorszenie sytuacji finansowej.

Tego machiny nie zatrzymasz

Klauzule umowne i negocjacje są jedynym i skutecznym sposobem uniknięcia opisanych wyżej sytuacji. Jeśli bowiem wspólnik postanowi odejść, to nie ma możliwości go zatrzymać – oświadczenie o wystąpieniu ze spółki jest jednostronne i nie wymaga zgody czy aprobaty wspólników; nie wymaga to też ich głosowania czy zatwierdzenia na zgromadzeniu. Dlatego nagłego odejścia tak naprawdę nie można powstrzymać w 100%. Wspólnik odchodzi i tyle, a ewentualne roszczenia odszkodowawcze najpewniej znajdą swój finał w sądzie. Mogą jednak nie wejść w  fazę egzekucji, bo taki wspólnik może po prostu nie mieć pieniędzy na naprawę swoich szkód. Wtedy reszta partnerów nie dość, że ma problem wewnętrzny w spółce, to jeszcze dodatkowo traci nieraz znaczne środki.

Sytuacja odejścia ze spółki ma się podobnie do zrezygnowania ze składu jej organu. W tej kwestii (niezależnie czy będzie to rezygnacja z zarządu czy rady nadzorczej) nagłe wypowiedzenie może sparaliżować spółkę. Dodatkowym problemem mogą też być roszczenia ze stosunków pracy między spółką a rezygnującą osobą. Niewiele osób zdaje sobie bowiem sprawę ze skomplikowanych stosunków wewnątrz spółki – „wypalony” wspólnik nieraz nie będzie widział w swoim odejściu nic złego i będzie domagał się świadczeń (np. wynagrodzenie czy zwrot wkładów albo część wypracowanego zysku), które mu się nie należą. To gwarantuje dodatkowe wycieczki do sądu.

Dlatego najlepszym sposobem jest szczegółowa redakcja umów i zaufanie do wspólników. Każdy konsensualizm jest zawsze lepszy niż otwarty spór – każda batalia sądowa między wspólnikami odbija się na renomie spółki, a ta jest najważniejsza na rynku – bo jeśli „w rodzinie” nie potrafi się rozwiązać konfliktów, to kto polubi taką rodzinę w „sąsiedztwie biznesowym.”

Dodaj komentarz